|
Właściciele serwisu nie odpowiadają za treść umieszczanych utworów i komentarzy. Wszelkie uwagi prosimy kierować bezpośrednio do ich autorów. Wszystkie utwory i komentarze zamieszczone na stronie podlegają ochronie. Zabrania się ich kopiowania, przetwarzania lub rozpowszechniania bez zgody autorów.
heh aryman, ale ja nie traktuje tego jako trud, dla mnie komentarz to rozmowa o wierszach...
|
24-04-2009 23:34 wre...
[Link do komentarza]
|
wre, przy calym moim szacunku do tego, co piszesz i jaki sposob, tym razem nie widze tego tak jak twoje konkluzja to sugeruje. mysle, ze dla mnie kazde slowo czyni sens i zostalo dosyc uwaznie przemyslane. wiem, ze mozna lepiej ale zazwyczaj to juz jest tez inaczej ...
ale ciesze sie, ze zatrzymalas sie nad moim tekstem i gdybym znalazl powazne podstawy do zwatpienia w moj osad to dam ci znac bo tego zasluguje twoj trud recenzencki ... :)
|
24-04-2009 22:54 aryman
[Link do komentarza]
|
oj, przepraszam aryman:)...
z lagodnoscia mi sie kojarzysz, wiec błąd nie od ancymonka, a patrzac na ten wiersz i komentarz, to z bujaniem w oblokach...
wiec nie bede sie rozwodzic z wyjasnieniami zapisu...
powiem tylko aryman, ze jakkolwiek czlowiek nie czulby sie uduchowiony, piszac wiersze, to literki sa nie ublagane i trzeba je sensownie zapisac, zeby czytelnik odczytujac je, tez mogl popasc w liryczny klimat...i tego ci zycze...
:)
|
24-04-2009 21:09 wre...
[Link do komentarza]
|
wre, kojarze sie tobie z ancymonem dlatego chyba przechrzcilas mnie na arymona, lol
sens katalogowy, jakbym to okreslil, zrecznie uchwycilas lecz czesto zdarza mi sie patrzec na rzeczywistosc technika malarstwa impresjonistycznego wiec i ta reszta jest mi potrzebna jak dobry alkohol w dobrym torcie, np.
pierszwsza zwrotka? mysle, ze klimatem, napieciem czyms co nie jest ani deszczem ani niebem ale to ja, uczenien Mounier'a tak bladze po znakach jak wedrowiec z "Alchemika" Coelho w poszukiwaniu cienia sykamory ...
wre, moze troche nie na temat ale tak mnie od paru dni trzyma lirycznie, w takich oto klimatach zyje ostatnio...
jak mi to zostanie to napisze sporo ale nie bedzie co na stol polozyc ... pozdrawiam
|
24-04-2009 18:15 aryman
[Link do komentarza]
|
dojasnie to zdanie...
*tak niestety czesto bywa, jak sie zwrotki buduje jak pietrowe torty (duzo kremu, malo ciasta), czyli gubi sie tresc...
|
24-04-2009 15:50 wre...
[Link do komentarza]
|
arymon jakby to nie czytac, to zapis tej zwrotki wyglada na niepoprawny bo...
(jeszcze) wierzby bacik (zielony)
(gnieniegdzie tylko) patrzy
za lasem (co odjechał
po ostatniej śnieżnej)
pogoni się witkami
obudzonej (nagiej) brzeziny
to co w nawiasach to twoje poetyckie dopelnienia znaczen, wiec po uproszczeniu, zostaje ci taki sens tej zwrotki...
'wierzby bacik patrzy za lasem
pogoni się witkami obudzonej brzeziny'
czyli, ze bacik wierzby bedzie siebie poganial witkami brzeziny...
tak niestety czesto bywa, jak sie zwrotki buduje jak pietrowe torty...
odnosnie pierwszej zwrotki, mam pytanie, czy miedzy bruzdy mial wpadac skoszony deszcz, czy niebo?
:)
|
24-04-2009 15:47 wre...
[Link do komentarza]
|
askier to się jest tam gdzie powinno byc, przynajmniej w moim zamierzeniu ... mozna to czytac:
do śnieżnej pogoni
a zarazem, w tym samym czasie powstaje obraz
pogoni się witkami
obudzonej nagiej brzeziny
pare dni odpoczne od tego obrazu lirycznego i zaczne w nim cos zmieniac ... tak zawsze u mnie bywa
|
24-04-2009 13:59 aryman
[Link do komentarza]
|
Do mnie mówi ostatnia część, nad środkową bym jeszcze myślała, zwłaszcza nad fragmentem:
za lasem co odjechał
po ostatniej śnieżnej
pogoni się witkami
obudzonej nagiej brzeziny.
|
23-04-2009 22:20 askier1
[Link do komentarza]
|
dziekuje bardzo jeszcze raz wiolu i stanislawo ...
to i mnie sie podoba :)
|
23-04-2009 21:48 aryman
[Link do komentarza]
|
mi sie tez bardzo podoba
|
23-04-2009 18:23 Stanislawa
[Link do komentarza]
|
a mnie się dalej podoba, lubię opisy przyrody w wierszu, dałam się poprowadzić .....i przepadłam na niebie które się kosi łanami deszczu :) o bułanej ziemi nie wspominając. ;)
|
23-04-2009 18:12 wiola
[Link do komentarza]
|
:-) okej, aryman
;;;; (znaczy: poszłam sobie na razie we światy)
|
23-04-2009 14:45 .zgrizzly
[Link do komentarza]
|
zgryżżka, bede niedlugo w Polsce to podrzuce ci cala kobialke ... bo my przeciez mieszkamy za miedza ... trzymaj sie
|
23-04-2009 14:44 aryman
[Link do komentarza]
|
*spotykam w ogrodach i na polach...
|
23-04-2009 14:20 .zgrizzly
[Link do komentarza]
|
to prawda, kiedy pisze nie mysle o tym, ze gdzies jestes tam ty, gozel oraz ci, ktorzy byc moze wychodza w przestrzen moimi drzwiami ...
jeśli, kiedy mówisz, w ogóle nie myślisz o słuchaczach, jeśli mówisz dla/do siebie, nie dbając o to, kto i co usłyszy i zrozumie, bo tylko chcesz towarzystwa dla zamkniętego monologu, to po co szukasz czytelnika?
ciekaw jestem, gdzie schowal sie struna ...
Ufam, że w miejscu, które uznał za najlepsze dla siebie, najbezpieczniejsze, miłe etc. - najbardziej sobie sprzyjające.
zgrizzly, czy ty lubisz truskawki?
Owszem. Lubię. I wolałabym, gdy je spotykam na w ogrodach i polach i jem, również częstowana, żeby były dla mnie tymi owocami właśnie, a nie stawały się między zębami i w buzi dokładnymi, żywymi kopiami tego, kto je uprawia, przyozdobionymi w dodatku wszystką możliwą biżuterią, jaką ich właściciel zdołał tego dnia złapać z własnej szkatuły.
;P
dobrego, aryman
|
23-04-2009 14:18 .zgrizzly
[Link do komentarza]
|
no i powiedz zgrizzly dokad mam stad isc? ... duzo napisalas ale niewiele dla mnie z tego wynika ... moze tylko tyle, ze ty jestes kobieta a ja mezczyzna a moze jeszcze cos innego, np. ze moja pierzyna w dziecinstwie miala wiecej koncowek z pior kaczych i dluzej gralem na nich, patrzac w sufit ...
czy moze to, ze czytalem wiecej wiadomosci politycznych w mniej zawijasow teoretycznych ...
kiedy wyjde przed dom to i krajobraz moj inny a i listy jakies dziwne, nosza inny uklad graficzny i estetyczny ...
nie traktuj mojej wypowiedzi jako zachety do polemiki bo jak wiesz nie mam do tego czasu ani, teraz, ochoty ...
gdybym chcial zoobrazowac wiernie, realistycznie to po prostu napisalbym proza ...
czekalas caly dzien na kogos, kto pomoze twoim argumentom no i doczekalas sie ...
ale poniewaz wiem napewno, ze nie napiszesz tak jak ja, z wielu powodow, wiec pisz tak jak przystalo osobie o duzej erudycji i innym spojrzeniu na srodki, metody i cele ...
to prawda, kiedy pisze nie mysle o tym, ze gdzies jestes tam ty, gozel oraz ci, ktorzy byc moze wychodza w przestrzen moimi drzwiami ... i nawt gdybym posiadal te wszystkie tytuly ksiazek w swoim lbie, jak ty, i tak niewiele by sie dla mnie zdaly gdybym chcial opisac swiat, ktory wlasnie sie dla mnie jawi ... o inne kocie lby sie potykalem i chyba plakalem dluzej po tym jak ty ...
ale dziekuje, ze pofatygowalas sie ze swojego matecznika i mnie tu zdybalas ... na wszelki wypadek wystawiam sie pod slonce i paruje w chmury ...
ciekaw jestem, gdzie schowal sie struna ... z nim byloby mi i po drodze i chyba u celu ...
pozdrawiam serdecznie i tych z procami i tych z truskawkami ... zgrizzly, czy ty lubisz truskawki?
|
23-04-2009 14:05 aryman
[Link do komentarza]
|
Określenie gozela, czyli 'akrobatyka' liryczna wydaje się celne; sama nie znalazłabym chyba trafniejszego opisu na to, co się ze mną dzieje, kiedy czytam.
wiesz, aryman, według mnie twoje teksty najczęściej gubi parę powtarzających się właściwości:
- często okazuje się, że nadrzędnym celem najbardziej nawet zawiłych figur okazuje się jedynie sportretowanie najbardziej podstawowych emocji, i to w ich rudymentarnej postaci, a ta, niezależnie od tego, czy to kogo cieszy, czy martwi, jest akurat identyczna u każdego; ekstrema, zatem tak zarodek, jak i szczyt wszelkich uniesień, pozytywnych i negatywnych, radości, wściekłości, zachwytu, gniewu, rozpaczy itd., itd. upodobniają się u każdego człowieka, trochę tak, jak trudno byłoby bez drążących badań genetycznych spersonalizować zygotę lub ujednostkowić standardowy zestaw objawów wścieklizny lub śmierci. Między innymi dlatego w tekstach, pomimo częstych udziwnień, zamiast interesującej indywidualizacji paradoksalnie pojawia się jako finał zabiegów - nudziarska wzorcowość/typowość zjawisk.
- teksty sprawiają wrażenie kamiennie apodyktycznych w obrazowaniu. To znaczy, że wyglądają tak, jakby możliwe reakcje czytelnika zostały arbitralnie zaprogramowane przez wiersz, wpisane w niego bez niespodzianek; wymuszają jednoznaczność czytania. Z takim samym skutkiem tekst mógłby do mnie powiedzieć np.: masz czuć to, to i to. Kropka. Amen.
Fajnie, kiedy wiersz wie, dokąd chce zaprowadzić czytelnika, a nie trzyma się sensów od przypadku do przypadku, jak pijany płotów lub w ogóle nie wie, o co mu właściwie chodzi, no ale bez przesady: wskazywać dyskretnie drogę i odnogi/prowadzić a wlec niemal za kołnierz do wyznaczonych miejsc na wytyczonej trasie i nigdzie indziej - to jednak różnica.
- z poprzednimi wiąże się ściśle następna cecha, a mianowicie: wiersz sam solennie i teatralnie przeżywa, zamiast dać taki układ zdarzeń czy obrazów czy ich kombinację, że z nich wyniknie dopiero przeżycie czytelnika; innymi słowy, wiersz łaskawie pozwala mi na bycie zaledwie obserwatorem, jak ktoś wibruje, wiruje, cuduje, unosi się pod obłoki lub malowniczo turla do piekieł, ale zarazem - aż tak eksponując jedyność, własność przeżycia - skutecznie blokuje mi drogę do współuczestnictwa lub przypisania sobie doświadczenia, nie mogę go, bez wrażenia, że staję się intruzem, uznać go też za własne/moje.
- wyraźnie widać, jak teksty mocują się, aby dać wrażenie jak największej prawdy, wygląda, jakby nie mogły przyjąć z umiarkowaniem tej oczywistej prawdy, że słowa zwyczajnie nie mogą się utożsamić z realnością, że zakładają z natury pewne rodzaje mimesis, wobec rzeczywistości kultura zawsze pozostaje swoistym naśladownictwem, a nie żywym, identycznym z nią wcieleniem. A jednak twoje wiersze żądają od słów, od siebie i ode mnie niemożliwego, usilnie próbują zatrzeć granice między słowem a realnością i wmawiać mi, że to nie mowa, a życie samo, jak żywe. Chociaż gdy się z takiego dążenia uczyni cel, paradoksalnym rezultatem jest zaostrzenie iluzji, uczynienie jej natrętnie widoczną, czyli dokładnie to, od czego się chciało uciec.
Wszystko to są atrybuty kiczu, aryman.
|
23-04-2009 10:19 .zgrizzly
[Link do komentarza]
|
Chociaż myślałem, że już mnie ta akrobatyka w pierwszej zwrotce położy na łopatki
to jeszcze wierzby bacik zielony.....tym mnie rozwaliłeś sakramentalnie.
|
23-04-2009 00:08 gozel
[Link do komentarza]
|
Bardzo mi się podoba opis natury... Interesujące środki stylistyczne ;]
Pozdrawiam.
|
22-04-2009 22:05 szary_romantyk
[Link do komentarza]
|
Miło mi po długim czasie pozdrawiać arymana.
Brak mi tu było Twoich lirycznych akcentów.
:-)
|
22-04-2009 21:28 koktail
[Link do komentarza]
|
dziekuje wiola, juz poprawilem ... nad wierszem bede jeszcze pracowal ... to pierwsza wersja
|
22-04-2009 19:13 aryman
[Link do komentarza]
|
a szczególnie pierwsza zwrotka ale cały piękny ( wpadło ł się zgubiło )
|
22-04-2009 18:14 wiola
[Link do komentarza]
|
piękny wiersz:)
|
22-04-2009 17:58 wiola
[Link do komentarza]
|
|