literacki serwis recenzencki e-poezja
(wersja serwisu: 0.11 z dnia: 20-04-2021)
(c) 2004-2023 by E-POEZJA
Załóż konto
lub
Zaloguj się


Do przeglądania polecamy:


FireFox Web Browser
Wiersz z listy komentowanych przez autora o pseudonimie wojciech
<< Poprzedni wiersz komentowany przez tego autora Następny wiersz komentowany przez tego autora >>
Pokaż wszystkie wiersze komentowane przez tego autora Dodaj do ulubionych
 
poranny spacer
dzień zapowiadał się niezwykle pogodnie
po wczorajszym deszczu  w resztkach kałuż wylegiwały się rosówki
ciepłe poranne promienie głaskały policzki
w powietrzu czuć było wiosnę
aż chciało się zdjąć buty
i na bosaka skakać po bujnej trawie

z takimi myślami zdobywałem przestrzeń parku aż do mostu
w połowie drogi minęła mnie drobna szczupła kobieta
nie zdążyłem się jej przyjrzeć
ale chyba czasy panieńskie miała już za sobą

następnego dnia odpowiedziała na dzień dobry
uśmiechnęła się
jej blond włosy opadały grzywką na niebieskie wyłupiaste oczy
może chorowała na tarczycę
zauważyłem też że czasami sobie podbiega
a nie wyglądała na sportsmenkę

któregoś dnia poznaliśmy się
Hanna bo tak miała na imię dbała o kondycję
codzienny marszobieg dodawał jej werwy i sił
akurat alejki w parku nadawały się do tego idealnie
sam byłem przekonany że Księży Lasek
to najlepsze miejsce na spacery
z dala od miejskiego gwaru mimo że to prawie centrum

mijała wiosna
w parku pojawiły się kwiaty
przyzwyczaiłem się też do codziennych spotkań z Hanną
na początku nie była za bardzo wylewna ale
dowiedziałem się że jest rozwódką i maluje obrazy
mieszka niedaleko w wieżowcu zaraz za stadionem

z czasem zauważyłem że tylko dla niej zakładam codziennie dresy
idę do parku i staję na palcach wypatrując znajomej sylwetki
cieszę się widząc uśmiechnietą twarz
przyznam że zacząłem tęsknić za jej ciepłym głosem

podobno artyści gdy im się rozwiążą języki potrafią gadać i gadać
Hanna do takich należała
pełna entuzjazmu i podziwu każdą chwilę celrebrowała
wszystkimi swoimi zmysłami
miłością do ludzi
wiarą i radością życia biła wszystkich na głowę
czasami wydawała się szaloną a czasem wręcz stateczną panią w średnim wieku
byłem jej wiernym słuchaczem

zaczęło mi się to podobać
w towarzystwie Hanny świat był coraz piękniejszy
ludzie lepsi
nawet słońce wyglądało na zawołanie zza chmur

któregoś dnia po porannym spacerze Hanna zaprosiła mnie do swojej pracowni
kawa czy kawa - spytała wyciągając rulony z obrazami
to był szalony poranek
martwe natury mieszały się z pejzażami
akty z portretami
w jednym momencie kochałem się i w ultramarynie i purpurze
w deszczu pocałunków rozkwitało pragnienie siebie

Hanna wciąż mi przypomina że
I took her like a bull by the horns
a mnie kojarzy się to z pomnikiem żubra nad zalewem w naszym miasteczku
Opublikowany: 11-02-2024 13:16 przez: wojciech
Dodaj komentarz
Właściciele serwisu nie odpowiadają za treść umieszczanych utworów i komentarzy. Wszelkie uwagi prosimy kierować bezpośrednio do ich autorów. Wszystkie utwory i komentarze zamieszczone na stronie podlegają ochronie. Zabrania się ich kopiowania, przetwarzania lub rozpowszechniania bez zgody autorów.
Komentarze (5)
To super.
30-03-2024 02:38 wre... [Link do komentarza]
wiem że czytelnikom z naszego miasteczka przypadł do gustu... :)
24-03-2024 13:07 wojciech [Link do komentarza]
Pewnie może się spodobać.
09-03-2024 03:09 wre... [Link do komentarza]
dokładnie :) dzięki za ślad pod wierszem...
14-02-2024 15:56 wojciech [Link do komentarza]
"Wziąłem ją jak byka za rogi" :)
12-02-2024 11:03 floriankonrad [Link do komentarza]
(c) 2004-2023 by E-POEZJA
Strona wygenerowana w: 0.10859 s