literacki serwis recenzencki e-poezja
(wersja serwisu: 0.11 z dnia: 20-04-2021)
(c) 2004-2023 by E-POEZJA
Załóż konto
lub
Zaloguj się


Do przeglądania polecamy:


FireFox Web Browser
Wiersz z listy autora o pseudonimie floriankonrad
<< Poprzedni wiersz tego autora Następny wiersz tego autora >>
Pokaż wszystkie wiersze tego autora Dodaj do ulubionych
Odgromowe
"Ta ręka, która w wir wprawia wodę w kałuży,
Podnosi lotny kurz; ta, która wiąże wiatr,
Ciągnie mój czarny żagiel."

Dylan Thomas "Ta siła, która przez zielony lont prze kwiaty"
tłum. Stanisław Barańczak

I.
tyleż ucieczek. pozornych. nieogrodzone podwórko.
brodzi się w zielsku po pas. zadeptuje ślady.

śmieci ledwie przykryte piaskiem:
paprocie przebijające się przez włóczkowe swetry
szklane odbryzgi, nóżki kieliszków i szyjki
butelek po mleku salicylowym

wreszcie znajduję coś wartego uwagi
walkman Grundig, może ostatni w Polsce.
dziwne napisy nad przyciskami
Override/ Overdrive

kaseta w środku, bez jakichkolwiek napisów
przekładam baterie z latarki

nie działa. zdenerwowany zachowuję się
jak ostatni małpiszon. jeb!  — artefakt
roztrzaskuje się o drzewo

węszę jeszcze bliżej ziemi
ciągle nie udaje mi się dostrzec, w kórym miejscu
stał dom. nawet zarysów nie ma.

II.
tyle kolorów! w rowie, za zakrętem
od niepamiętnych czasów, na dachu,
leży Opel Ascona B

mili- i  —  potem  —  policja chyba nigdy
nie zainteresowała się sprawą (a jeśli nawet -
zapewne umorzono ją z powodu
nie wykrycia sprawców, zresztą do dziś
przedawniła się ze sto pięćdziesiąt razy)

płonął wielokrotnie, biedulek. moim zdaniem
w ten sposób przepoczwarza się:
najpierw obrasta śmieciami
by potem  —  dość malowniczo  —  wracać
do szczątkowej formy. znowu się stawać
szkieletem, żywą istotą i jednocześnie kokonem
(teoria wymaga dopracowania)

to jego cykl życiowy:
rudo-beżowa gąsienica
i nielotny motyl o pomarańczowych skrzydłach

III.
tyle pomysłów!
burza pachnie spalenizną. zadzieram głowę
—  i kropelki deszczu zmieniają się w szklane igły
po oczach mnie, po powiekach!

zupa rozlała się na niebie. ktoś powinien wziąć
długi i odpowiednio gruby promień
zamieszać, nim całkiem się sfajczy i zarazem
wykipi, zaczną nam spadać na głowy mętne
gołębie, wroniska o białych piórach  

IV.
tyleż chceń! by  —  chrzaniąc przyzwoitość  —  
(to woda zastoinowa, czuć aż tutaj,
gęsty żur, w którym odbija się to
co niebyłe, lub półzaistniałe
i  —  może  — co nie warte wspomnień)
mówić bez choćby grama gramatyki

że zdradziłbym cię
ale nie mam dokąd
Opublikowany: 14-11-2020 20:00 przez: floriankonrad
Dodaj komentarz
Właściciele serwisu nie odpowiadają za treść umieszczanych utworów i komentarzy. Wszelkie uwagi prosimy kierować bezpośrednio do ich autorów. Wszystkie utwory i komentarze zamieszczone na stronie podlegają ochronie. Zabrania się ich kopiowania, przetwarzania lub rozpowszechniania bez zgody autorów.
Komentarze (2)
super!
02-12-2020 21:16 floriankonrad [Link do komentarza]
Podoba mi się II i IV.
30-11-2020 22:51 wre... [Link do komentarza]
(c) 2004-2023 by E-POEZJA
Strona wygenerowana w: 0.00271 s