literacki serwis recenzencki e-poezja
(wersja serwisu: 0.11 z dnia: 20-04-2021)
(c) 2004-2023 by E-POEZJA
Załóż konto
lub
Zaloguj się


Do przeglądania polecamy:


FireFox Web Browser
Wiersz z listy autora o pseudonimie floriankonrad
<< Poprzedni wiersz tego autora Następny wiersz tego autora >>
Pokaż wszystkie wiersze tego autora Dodaj do ulubionych
Liminalny
I.
stryjo, chrzestny, czy jakiś powujek
- zobacz, jak zżółkł. trzeci dzień mija od śmierci
więc trudno się dziwić, że nie wygląda najzdrowiej

a co to za uchem? haczyk? zaszczepka!
klik! - i otwiera się wieczko. wkładasz dłoń
w głąb czaszki i wyciągasz  - dosłownie - treści.
obrazy. całe w soli, wilgotne. ki diabeł? ładne
albo przynajmniej estetyczne by były
— jakby wysuszyć. można by — na sznurki, na słońce

i rozczepiasz, rozwieszasz girlandy, lepkie miasta
pejzaże, weduciska. są niczym kichy po
świniobiciu (dobre porównanie! nieba, góry
- jak ze słoika z solą
pachnące gorzej, niż paskudnie
rzeki i polne ścieżyny, zakola, meandry jelicisk
jasnobeżowe szosy)

nim zdążasz zdjąć - nie pozostaje nic
co dałoby się uratować. tak szybko
kruszą się, bledną, tak są/ były nietrwałe

nieokreślony czas później - Sąd!
świeżo zmartwychwstały wujek błąka się w bieli
przerzuca miękkie, niczym pierze, skorupy

nie ma. zniszczyłeś, niechcący, to, co najważniejsze


II.
nie umiem stwierdzić, po co mi to
porozumienie z czymś nieistotnym i przechodnim
pojęcie zamiarów seryjnego mordercy ze starego slashera
dopisywanie motywów, górnolotnych, wzniosłych

objęcie umysłem filozofii zawartej w krokach
statystów zapomnianego teledysku
w szczekaniu psa (nie pamiętam, jak nazywała się
wieś, przez którą przejeżdżałem
ale dziawgotał, skubaniec, jakby chciał mnie
zakłapolić na amen
przeszczekać powietrze, przeujadać je
pogryźć na ostre kawałki, które zakłułyby mnie na śmierć)

albo, oglądając sześćdziesiąty raz Begotten
postawić się w roli morderczych nomadów-dzikusów,
chodzących strachów na wróble, niemych szmat
pomyśleć: "zrobiłbym tak samo, jak oni!"

by w sklepie z elektroniką
stanąć przed największym telewizorem
i wpatrywać się w jego obudowę
uznawać widok statycznego kawałka
plastiku za bardziej warty uwagi od lecącego filmu

aby dogadywać się z tym, co w koszach, spalone,
nie do odzyskania (ale i — być może — niewarte tego!),

wdawać się w dyskusje z popłuczynami, czytać
tłuszcz z papierków po hamburgerach

nie łapię, co stoi za tą dziwaczną chęcią
Opublikowany: 15-11-2020 20:40 przez: floriankonrad
Dodaj komentarz
Właściciele serwisu nie odpowiadają za treść umieszczanych utworów i komentarzy. Wszelkie uwagi prosimy kierować bezpośrednio do ich autorów. Wszystkie utwory i komentarze zamieszczone na stronie podlegają ochronie. Zabrania się ich kopiowania, przetwarzania lub rozpowszechniania bez zgody autorów.
Komentarze (2)
dziękuję!
02-12-2020 21:14 floriankonrad [Link do komentarza]
Nic mi nie zgrzyta i ogólnie chyba całość jest niezła, mnie urzekła, o dziwo (bo trochę niby horrorowata) I część.
30-11-2020 23:09 wre... [Link do komentarza]
(c) 2004-2023 by E-POEZJA
Strona wygenerowana w: 0.00436 s